Lublin – Stare Miasto

0
4179

To był krótki, weekendowy wypad. Wystarczyło, by zasmakować klimatu miasta, jego początków, tego, co w nim najważniejsze, najpiękniejsze i najbardziej przyciągające. Tak polubiliśmy Lublin. Nie trzeba wiele. Nie trzeba nawet dużo czasu, czy wiele pieniędzy. Być może taka intensywna dawka to właśnie recepta na to, by choć przez chwilę nie poczuć znużenia nową miejscowością. Nawet pogoda nie chciała nam popsuć wrażenia. Losowo wybrał się również wyśmienicie hotel, więc  i na nocleg nie można  było narzekać.

A co z konkretów?  Stary Rynek pełen ludzi, pełen ogródków restauracyjnych wypełnionych gwarem zadowolonych turystów rozsmakowujących się w lubelskich smakołykach. W każdym punkcie można było ugasić pragnienie pyszną lemoniadą w różnych smakach, zjeść smaczne, proste dania oraz podelektować się pysznymi deserami. Nawet długo po godzinie 22 można było kupić kwiatka dla ukochanej przy jednej z rozświetlonych uliczek.

Zobaczyliśmy miasto od podszewki, czyli od podziemi, cofając się do początków budzenia się miasta do życia. Była to niezbyt długa trasa, około 300 metrów ciągnących się pod Rynkiem i kamienicami. Swoisty labirynt wypełniony jest makietami z kilku etapów życia miasta na przełomie wieków. Podziwialiśmy również ruchomą, ciekawie oświetloną makietę, niczym krótki teatrzyk, wizualizującą Wielki Pożar w Lublinie w XVII wieku. Tę uroczą wędrówkę rozpoczęliśmy w dawnym ratuszu, a zakończyliśmy, po około 40 minutach, przy pozostałościach kościoła św. Michała Archanioła.

Na koniec tej romantycznej wycieczki zostawiliśmy sobie spacer po Skansenie Wsi Lubelskiej.  Spędziliśmy tu ponad dwie godziny, a można było zagłębić się w detale tego przepięknego muzeum przez całe niedzielne popołudnie. Czułam, że przenoszę się do zupełnie innego świata. Taka krótka, niezapomniana podróż do przeszłości. Gorąco polecam!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj